wtorek, 28 lutego 2017

#11 Jin: Śmierć to nowe życie

Witam ^.^
Dzisiaj mam dla was scenariusz z naszym wspaniałym Jinem :3
Tak... Powiem szczerze, że ta historia będzie powiązana z moim snem, a przynajmniej pewne jego częsci xD Będzie to krótki one-shot, więc na cuda nie ma co liczyć ;) Ale pomimo mam nadzieje, że komuś się spodoba.
Nie przedłużając  - zapraszam do czytania! ^^
------------------------------------------


Znalezione obrazy dla zapytania upadły anioł mężczyzna(...) ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze. - Joanne Kathleen Rowling – Harry Potter i Kamień Filozoficzny


Sięgnęłam głębiej do paczki z chipsami. Dość długo ją penetrowałam, ale niczego nie znalazłam. Westchnęłam pod nosem, wyrzucając paczkę do rowu. Na drodze było mokro, a pogoda nie zaliczała się do najprzyjemniejszych. Za moimi plecami dało się nagle słyszeć dziwne stukanie. Odwróciłam się do tyłu, ale nikogo nie widziałam. Wzruszyłam ramionami i zmarszczyłam czoło. Do domu zostało mi zaledwie kilkaset metrów. Niestety mieszkałam na "zadupiu". Budynki trafiały się tu na prawdę rzadko. Mimowolnie mój krok przyspieszył. Po bardzo krótkim czasie na drodze pojawił się mały kotek. Był bardzo wychodzony i po prostu zaniedbany. Moje serce zawsze było empatyczne w stosunku do zwierząt, ale tym razem po prostu patrzyłam. Nie mogłam wykonać żadnego ruchu. Kiedy ocknęłam się, zwierzę znikło i droga znów była pusta. Tym razem nie wytrzymałam i głośno przeklęłam. W tym samym momencie przede mną stanęła postać, a raczej coś w rodzaju cieniu. Miało jednak ludzką postać i wielkie, czarne skrzydła. Stanął do mnie tyłem, tak, że nie mogłam zobaczyć twarzy czy też czegokolwiek innego.
- Będziesz goniona i gonić będziesz - jego głos nie przypominał ludzkiego. Brzmiał raczej jak bardzo niskie burczenie, jakby ktoś miał niesamowicie mocną chrypę. - Jesteś ofiarą, ale będziesz myśliwym.
Jego głowa wykonała obrót w lewo, a następnie znikł. W tym momencie nie wiedziałam czy nie mam jakiś urojeń. Przez moment pomyślałam nawet, że chipsy, które przed chwilą zjadłam były zatrute. Potem jednak stwierdziłam, że to odpowiedni moment aby szybciej znaleźć się w domu. Nie czekając na więcej objawień po prostu zaczęłam biec. Szkolny plecak nieco mi to utrudniał, ale ostatecznie dotarłam pod drzwi domu. Weszłam do przedpokoju cała zdyszana i nie ukrywam, wystraszona. Jednocześnie jednak ciekawa tego niesamowitego zjawiska. Powitałam się szybko z mamą i czmychnęłam do swojego pokoju. Tam czekał na mnie Pan Kot, który powitał mnie głośnym miauknięciem. Położyłam się obok niego na łóżku i wtuliłam w twarz w jego miękkie futerko. Poczułam się niesamowicie senna i zmęczona. Tak jakbym nie spała od kilku dni. Moje oczy powoli się zamykały, a ja nie byłam w stanie tego kontrolować.


Obudził mnie przyjemny zapach świeżości. Otworzyłam oczy i przetarłam je dłońmi, następnie przyjmując pozycję siedzącą. Byłam na wielkiej i pięknej polanie. Słońce pięknie świeciło i ptaszki śpiewały. Powoli wstałam i wolno okręciłam się wokół własnej osi. Powoli ruszyłam przed siebie, aby lepiej poznać to miejsce.
- Czyli tak wygląda świadomy sen. - mruknęłam do siebie, uśmiechając się. Nagle przede mnie wyskoczył piękny i wielki jeleń. Jego poroże na prawdę były niesamowite. Zaczął uciekać, ale po chwili zatrzymał się i spojrzał na mnie. Jego zachowanie mnie zdziwiło i nie do końca wiedziałam co mam zrobić. Czy świadome sny na prawdę tak wyglądają? Nie czekając jednak dłużej na zaproszenie ruszyłam za zwierzęciem. Biegłam tak dobre kilka minut, aż w końcu jeleń znikł z mojego pola widzenia, a moje ciało całkowicie odmówiło posłuszeństwo. Oparłam się o drzewo i ciężko dysząc, oparłam głowę o korę. Nagle usłyszałam świst, a obok mojej głowy coś przeleciało, następnie wbijając się w roślinę. Otworzyłam szerzej oczy i obróciłam głowę w stronę rzeczy. Okazało się, że jest to strzała koloru różowego. Nie zdołałam się jednak ruszyć, mogłam w tym momencie tylko stać.
- Zabrać ją! - rozległ się potężny głos, który obijał mi się o uszy.

Podobny obraz Nie był on przyjemny. Po chwili przede mną pojawił się dziwny stwór, a zaraz potem obok kolejne dwa. Ich wygląd również nie należał do najlepszych. Wielkie skrzydła, ostre zęby i wielkie pazury zniechęcały do patrzenia na istotę.
Zostałam związana zakneblowana.
 Dalej jednak wmawiałam sobie, że to tylko sen, że zaraz się to skończy. Nie widziałam gdzie idę. Czułam tylko, że pod sam koniec szliśmy wysoko, a potem jeszcze wyżej, tym razem po schodach.
- Przyprowadziliśmy ją. - stwór, który mnie trzymał wyraźnie się poruszył.
- Na żniwa. - do twoich uszu dotarło niezrozumiałe polecenie. Czym są żniwa? Kim jest rozmówca? Fajnie by było wiedzieć.
Zostałam szarpnięta, a następnie znów schodziliśmy w dół. Wydawało mi się, że trwa to wiecznie. Po dłuższym czasie schody się skończyły, a ja zostałam "rzucona" i zamknięta w jakiejś klatce. Dopiero wtedy pozbawiono mnie sznurów i zdjęto opaskę. Byłam w jakimś wielkim lochu. W powietrzu unosił się nieprzyjemny zapach, a na ścianach i podłodze była jakaś lepka maź. Westchnęłam i zrezygnowana usiadłam w kącie na małym krzesełku. Próbowałam się szczypać, ale na nic się to zdało. Sen jak trwał, tak trwał. Przez moment nawet zaczęłam wątpić, że jest to tylko wytwór mojej wyobraźni.Zaraz jednak znów się do tego przekonałam. Taki świat nie istnieje. Po prostu go nie ma.
Minęło kilka godzin, a może nawet cały dzień. Nie widziałam tutaj nic poza ciemnością, a czas się dla mnie nie liczył. Po prostu był. Nagle drzwi klatki się otworzyły i do środka znów przyszedł stwór. Odważnie stanęłam na równe nogi, a kiedy chciał mnie złapać kopnęłam go w nogę, a raczej kończynę dolną. Ten straszliwie zawył i upadł na ziemię, aby po chwili się zacząć kurczyć. Jego wnętrzności jednak nie kurczyły się i po chwili potwór wybuchł. Zostałam umazana krwią i czułam na sobie szczątki istoty. Po całym ciele przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Nie wiedziałam co się właśnie stało, ale zrozumiałam, że tylko tak mogę je pokonać. Ruszyłam po schodach w górę. Było to męczące i nie miałam pewności, gdzie ta droga prowadzi, ale tylko tak mogłam cokolwiek zdziałać. Tym razem czas strasznie mi się dłużył, a schody wydawały jeszcze dłuższe. Niedługo potem ujrzałam jednak małe światło, które z każdym krokiem stawało się coraz większe. Już byłam prawie przy nim kiedy upadłam z hukiem na podłogę. Syknęłam czując ból lewej ręki. Coś kurczowo trzymało mnie za nogę. Odwróciłam się i spojrzałam za siebie. Ujrzałam ludzką dłoń, która wyglądała jakby była z cienia. Przypomniało mi to postać z wcześniejszego wydarzenia. Ciężko oddychając kucnęłam i spojrzałam na wielkie kraty. Osoba ta puściła moją nogę, ale nie pokazała się. Słyszałam tylko jej ciężki oddech i odgłos kapania płynu o podłogę. Dotknęłam krat, a te po prostu zniknęły. Spojrzałam na swoje dłonie. Jak to się stało? Wróciłam wzrokiem na ciemną otchłań klatki. Nic z niej jednak nie wychodziło. Zaczęłam się powoli wycofywać, a następnie ruszyłam dalej. Moje nogi nabrały jakiejś dziwnej siły. Czułam, że mogę teraz wszystko.
- Stój! - usłyszałam za sobą krzyk. Zatrzymałam się i odwróciłam do tyłu. Głos był mi znajomy. Brzmiał tak samo jak tego, który skazał mnie na żniwa. Nie widziałam jednak żadnej osoby.
- Kto mówi? - powiedziałam, ale mój głos się w pewnym momencie załamał. Ogarnął mnie dziwny strach i panika. Nie cofałam się jednak, stałam w miejscu.
- Wiem kim jesteś i po co tu jesteś. - odgłos tym razem dochodził z drugiej strony. Odwróciłam się w nią, ale nadal niczego nie widziałam. Czułam się zdezorientowana i zagubiona. Czy można pokonać coś czego się nie widzi? To jak walka ślepego i głuchego.
Nagle przede mną pojawił się czarny dym. Zasłoniłam natychmiast twarz własną koszulą. Kto wie czy to czasem nie jest trucizna. Mój wzrok był jednak skupiony w środek całego zamieszania. Tak też zobaczyłam, że ze środka wychodzi ta sama cienista postać, którą spotkałam za kratami i na drodze. W tym momencie całkowicie zgłupiałam. Postać w pewnym momencie nie była już cieniem, a człowiekiem.  Był to wysoki, przystojny i zalany łzami mężczyzna. Jego wzrok był przepełniony bólem, a on sam trzymał w ręce nóż, który po chwili rzucił mi pod nogi. Nie odważyłam się jednak po niego schylić.


- Zabij mnie. Proszę... - szepnął. Jego głos był tak przyjazny dla ucha i spokojny, że mogłabym słuchać go całymi dniami.
- Co-o? - moje ręce zrobiły się zimne, a ciało oblał zimny pot. Nie mogę zabić. Nie potrafię.
- Zabij mnie! - po pomieszczeniu rozległ się potworny krzyk. Mężczyzna złapał się na twarz, a łzy zmieniły się w krew, a na ustach pojawił się złowieszczy uśmiech. Nie był to już człowiek, to był potwór. Złapałam za nóż i zaczęłam się wycofywać. W dalszym ciągu nie chciałam nikogo zabijać. Jednak krzyki stawały się coraz straszniejsze, a chłopak z każdym moim krokiem robił dwa kolejne, tym samym będąc coraz bliżej. W pewnym momencie skoczył, jak kot, rzucając się na mnie. Chciałam obronić się ręką, ale nie udało mi się, a na jej wewnętrznej stronie powstał głęboki ślad, z którego wypływała ciemna krew. Zostałam powalona na ziemię, a jego dłonie zaczęły ściskać moją szyję. Powoli traciłam siły i oddech. Zacisnęłam mocniej pięść na rękojeści noża i ostatnimi siłami wbiłam go w szyję potwora, a raczej mężczyzny. Sama nie wiem kim w końcu był. Może to jego drugie "ja"? Każdy nosi w sobie potwora...
Jego ciało stało się nagle bezwładne i ciężko opadło na mnie. Moja szyja uwolniła się z uścisku, ale pojawił się ból i łzy. Czułam, że zrobiłam coś za co zostanę ukarana. Powoli wypełzłam spod ciała i oparłam się o ścianę, chowając twarz w dłoniach. W tym samym momencie poczułam ciepło i przyjemny zapach. Spojrzałam zza dłoni i zobaczyłam, że wszystko znika. Powoli się rozpada, po czym jego szczątki znikają.


Wszystko znikło, a ja obudziłam się z powrotem w swoim pokoju. Spojrzałam na swoją rękę, z której nadal kapała krew.
- Czyli to nie był sen... - szepnęłam. - Czyli na prawdę zabiłam człowieka...
Momentalnie wstałam i złapałam się za głowę. Mo policzkach zaczęły spływać mi łzy, a ja poczułam się niesamowicie okropnie. Nie potrafiłam powiedzieć co to było, ale byłam pewna, że to rzeczywiście się stało. Nagle poczułam na ramieniu czyjąś dłoń. Odwróciłam się i zobaczyłam tego samego chłopaka, któremu odebrałam życie. Otworzyłam szeroko oczy nie mogąc nic powiedzieć.
Znalezione obrazy dla zapytania jin gif

Chłopak uśmiechał się, a jego dłoń powędrowała na mój policzek, gdzie wytarła słone łzy.  Otworzyłam usta, aby coś powiedzieć, ale on tylko położył swój palec na moich wargach, nie powalając na to. Umilkłam więc, a nieznajomy zabrał moją rękę i zaczął ją opatrywać. Kiedy skończył nie powiedział ani słowa. Po prostu zaczął iść w stronę okna.
- Poczekaj... - złapałam go za rękę. Ten odwrócił się i posłał jeszcze jeden ciepły uśmiech. Stanął blisko mnie, a jego dłonie powędrowały moją szyję. Skrzywił się lekko ją masując. Uśmiechnęłam się. - To nic takiego.
Szyja w prawdzie nadal bolała, ale nie na tyle by narzekać. Spojrzałam mu głęboko w oczy. Nie było w nich już tylko bólu. Mogłam teraz nawet dostrzec radość. Nagle poczułam, że nasze wargi się stykają. Pocałunek był długi, delikatny, ale jednocześnie łapczywy. Momentalnie chciałam więcej. Ten jednak odsunął się i jeszcze pewniejszym krokiem ruszył na balkon. Chciałam iść za nim, ale nie mogłam. Moje ciało znów dostało dziwnej blokady, jak wtedy kiedy zobaczyłam cienistą postać po raz pierwszy. Chłopak stanął, a z jego pleców wyrosły wielkie skrzydła. Nie były one jednak czarne, a nieskazitelnie białe. Chciałam krzyczeć by został, chciałam go zatrzymać... Ale nie mogłam.
Znalezione obrazy dla zapytania jin gif

- Dziękuję. - odwrócił jedynie głowę. Jego twarz miała jasną poświatę. Wyglądał jak anioł. Po tych słowach znikł, a tym samym wróciła mi pełna sprawność. Powolnym krokiem stanęłam w tym samym miejscu, w którym on przed chwilą był. Spojrzałam w niebo, nie powstrzymując łez.

Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają jak latać. 

Antoine de Saint-Exupéry

----------------------------
I tak oto dotarliśmy do końca.
Mam nadzieje, że się podobało i nie wyszło jakoś najgorzej :) 

niedziela, 19 lutego 2017

Reakcja BTS: Gdy Cię pocieszają

Witam ^.^
No cóż... Długo mnie nie było, ale wróciłam! Miałam okropnego lenia i totalnie nic mi się nie chciało. A dzisiaj przyszło jakieś natchnienie i znów mi się chcę xD
No, ale wróciłam i dzisiaj przychodzę do Was z reakcją BTS :) Być może uda mi się jeszcze dzisiaj dodać reakcję z jakimś innym zespołem, wiec no...
Nie przedłużając - miłego czytania ^^
------------------------------------

Rap Monster
Siedziałaś przy stoliku i podpierałaś się łokciami, wpatrując się jednocześnie w zdjęcie na ścianie. Przedstawiało ono Ciebie wraz z przyjaciółką. Ostatnio dość ostro się pokłóciłyście, a ty nie wiedziałaś czy są jeszcze szanse na jakikolwiek kontakt. Próbowałaś się z nią skontaktować, ale każda taka próba była porażką. Westchnęłaś, zasłaniając twarz dłońmi.
- Nie martw się, przejdzie jej -  spojrzałaś na osobę, która się dosiadła. Był to nie kto inny jak Namjoon. Uśmiechnęłaś się, ale bez większego przekonania.
- Akurat - zaśmiałaś się, a następnie jeszcze głośniej nabrałaś powietrza.
- Nie lubię patrzeć jak jesteś smutna - chłopak pojawił się momentalne obok i złożył pocałunek na twoje czoło. - Zawiozę Cię do niej i pogadacie, co ty na?
Jego uśmiech i ciepło sprawiło, że poczułaś się lepiej. Przytaknęłaś, lekko kiwając głową.

JinZnalezione obrazy dla zapytania jin gif laugh

Ostatnimi dniami chodziłaś smutna. Twój ukochany zwierzak odszedł, a ty nie mogłaś się z tym pogodzić. Leżałaś na kanapie i słuchałaś muzyki, która aktualnie leciała w telewizorze. Nagle poczułaś, że ktoś siada Ci w nogach. Uniosłaś głowę i oparłaś się na łokciach, aby zobaczyć kto to. Był to nie kto inny jak Jin.
- Pomyśl, że ma teraz lepiej i sobie odpoczywa - uśmiechnął się lekko, a następnie przytulił do Ciebie. - Opowiem Ci kawał.
- Słucham - pogłaskałaś go po włosach.
- Jak się nazywa lekarz, który leczy pandy? - chłopak wybuchł śmiechem, nie dokańczając. Spojrzał na Ciebie pytająco, a ty tylko wzruszyłaś ramionami. - PANDOKTOR!
Wtuliłaś się tylko mocniej w chłopaka, cicho się śmiejąc.


J-Hope
Znalezione obrazy dla zapytania jhope gif laugh

Od jakiegoś czasu zachowywałaś się jakbyś była nieobecna, co nie umknęło twojemu chłopakowi. Niestety każda jego próba pocieszenia Cię okazywała się porażką, a ty nadal chodziłaś smutna. Siedziałaś na kanapie kiedy obok pojawił się J-Hope. Mężczyzna mocno Cię objął i wtulił w swój tors.
- Uśmiechnij się. Nie mogę patrzeć jak jesteś taka ponura. - złożył pocałunek na twoim czole i zaczął Ci po cichu śpiewać. - Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć.
Jego uśmiech był tak promienny, że i ty sama wykrzywiłaś usta, ukazując zęby. Ten zaczął Cię całować w każdą część ciała, a ty mając łaskotki rzucałaś się po kanapie i śmiałaś.


Suga
Znalezione obrazy dla zapytania smile gif suga

Ostatnio nie mogłaś się na niczym skupić i często było Ci smutno. Dawno nie widziałaś się z rodzicami i zaczynało Ci ich brakować. Na dodatek nie mogłaś nigdzie znaleźć pracy. Wszystkie wydarzenia sprawiły, że byłaś rozdrażniona i po prostu smutna.
Ułożyłaś się w łóżku, gotowa iść spać, kiedy poczułaś, że ktoś przytula Cię od boku. Był to nie kto inny jak Suga, który wtulił się w twoje ciało, a głowę oparł o bark.
- Widzę, że coś się dzieje. Czemu ze mną nie porozmawiasz? - zapytał od razu, głaszcząc Cię po włosach.
- Nie chcę Cię martwić... - westchnęłaś, ale chłopak pocałował Cię w policzek, powodując natychmiastowe zamilknięcie.
- Jutro czeka Cię niespodzianka. - uśmiechnął się czule. - A teraz idź spać i niczym się nie przejmuj. Jestem przy tobie.


V
Znalezione obrazy dla zapytania smile gif taehyung

Stałaś przy kuchennym blacie i kroiłaś marchewkę. Ostatnimi czasy chodziłaś smutna i jakby nieobecna. Martwił Cię fakt, że twój chłopak ma coraz więcej pracy, a coraz mniej odpoczynku. Za niedługo mieli też długą trasę koncertową, a ty musiałaś zostać. Bałaś się, że poza kogoś i Cię zostawi. Nagle przez nieuwagę nacięłaś sobie palca. Syknęłaś pod nosem i zbliżyłaś dłoń do twarzy, aby zobaczyć jak wielka jest rana.
- Czemu się okaleczasz? - Teahyung objął Cię od tyłu i zabrał twoją dłoń, wycierając krew z palca.
- To przez przypadek... - spuściłaś wzrok, nie odwzajemniając przytulenia. Chłopak pocałował Cię w ucho, widząc, że coś jest nie tak.
- Nie mogę patrzeć jak jesteś smutna. Jutro mam wolne i spędzimy cały dzień razem. Cieszysz się? - zapytał, uśmiechając się szeroko. Przytaknęłaś, odwracając się i całując chłopaka w usta.

Jimin
Znalezione obrazy dla zapytania smile gif jimin

Stałaś na balkonie i opierałaś się o barierkę, podziwiając jednocześnie zachodzące słońce. Westchnęłaś głośno, myśląc o swoim chłopaku. Coraz częściej wychodził z domu, a wczoraj nie było go cały dzień. Martwiłaś się o niego i jednocześnie bałaś, że już go nie interesujesz.
- Czemu jesteś taka smutna? - poczułaś, że ktoś łapie Cię za ramiona, a następnie odwraca ku sobie. Po chwili zostałaś zatrzaśnięta w uścisku Jimina.
- Ja? - zapytałaś z udawanym uśmiechem. Ten od razu go rozpoznał i pocałował Cię w czubek nosa.
- Wiem, że ostatnio mnie nie ma, ale mam strasznie napięty grafik. Za to w ten weekend mam wolne i cały ten czas spędzimy razem. - przyciągnął Cię jeszcze bardziej, całując twoją szyję. Jednocześnie jego dłonie wylądowały na twoich pośladkach. Przytaknęłaś, uśmiechając się.


Jungkook



Zabrałaś z krzesła bluzę swojego chłopaka i założyłaś na siebie. Usiadłaś na obrotowym krześle i schowałaś dłonie w za długie rękawy chłopaka. Ostatnio pokłóciliście się, a na dodatek on nie miał czasu przez próby. Bałaś się, że możesz go stracić i przestałaś już go interesować. Po twoim policzku spłynęła łza, ale nagle pojawił się Jungkook, który ją wytarł.
- Przepraszam - powiedział, patrząc Ci w oczy. - Wybaczysz mi? Nie mogę patrzeć jak chodzisz smutna. Nie chciałem żeby tak wyszło.
Przerwał i położył dłonie na twoich kolanach, lekko je pocierając. Ty przytaknęłaś i wtuliłaś się w chłopaka bez słowa. Brakowało Ci jego ciepła, zapachu i samej obecności.
- Ja też przepraszam...  - szepnęłaś w jego szyję.
- Jak tylko skończymy nagrania będę miał więcej czasu, który na pewno spędzimy razem. - zapewnił Ci, mocno Cię obejmując.


----------------------------

No i tak oto dotarliśmy do końca xD
Mam nadzieje, że się podobało. Przyznam, że miało wyjść co innego, ale jakoś chyba zawsze tak jest, że co zaplanujemy to i tak się zmieni.
Wracam do życia, jej x3

czwartek, 2 lutego 2017

#10 Taehyung: Nieznajomy znajomy ( takie trochę +18)

Witam ^.^
Dzisiaj przychodzę z zamówieniem złożonym przez Himczyk Park :)
Mam nadzieje, że się spodoba i sprosta oczekiwaniom ^^

----------------------------------


"Musisz stać się pierwszym sobą zanim spróbujesz stać się drugim nikim." - Boa

Słońce rzucało lekki błysk na twoje piękne włosy.  Delikatnie złapałaś za ich końcówkę i przeczesałaś, jakbyś chciała odczytać z nich jakąś historię. Westchnęłaś patrząc na grób swojej zmarłej matki. Pamiętasz jej włosy, które idealnie wyglądały, pachniały. Twoje wyglądały tak samo, ale nie były jej. Brakowało Ci jej... Do tej pory zastanawiasz się dlaczego popełniła samobójstwo. Dlaczego pozwoliła Ci zostać samą?
Odłożyłaś kwiatka, którego wcześniej trzymałaś w lewej ręce i odwróciłaś się od grobu. Ruszyłaś leniwym krokiem do domu. Z pewnością czekała na Ciebie tam ciotka z "uroczą" kuzynką. Nigdy nie udało Ci się pogodzić ze śmiercią matki. Nigdy też nikt jej nie zastąpił. Czasami masz wrażenie, że ktoś zesłał na twoją osobę karę, ale bez uzasadnienia. Tylko dla kaprysu.
Bez żadnego odgłosu weszłaś do domu i przemknęłaś się do swojego pokoju. Nie mogłaś powiedzieć, że pragnęłaś samotności. Dawno temu stała się ona twoim prześladowcą. Dzień za dniem musisz się z nią użerać. Stała się ona twoim wrogiem, ale jednocześnie przyjacielem. Sama nie wiedziałaś kiedy tak zaczęłaś ją nazywać. Zaczęłaś się jej wypłakiwać i zwierzać. Ale ona nawet Cię nie pocieszała. Nagle w pomieszczeniu rozległ się dźwięk twojego dzwonka. Pospiesznie odebrałaś, widząc na ekranie numer Yoo Ha. Była to koleżanka z klasy, która jako jedyna się do Ciebie odzywała. Czasami nawet razem wychodziłyście na miasto. Nie mogłaś nazwać jej jednak przyjaciółką, nie potrafiłaś powiedzieć nawet, że ją lubisz. Dlaczego? Dobre pytanie. Jednak pojawiała się druga strona, która ujawniała to, że chciałaś spędzać z nią czas. Po na prawdę krótkiej rozmowie, w której umówiłyście na spotkanie ruszyłaś do łazienki, aby "jako tako" się ogarnąć. Twoja intuicja jednak cały czas podpowiadała, że nie wyniknie z tego nic dobrego. Sam głos Yoo Ha'y był bez wyrazu i dziwnie oschły. Mogłaś w tym momencie przyjąć różne scenariusze, ale zdecydowałaś się po prostu odpędzić myśli i zapoznać się z prawdą.
Stanęłaś pod drzewem, a zaraz po tobie przybyła oczekiwana przez Ciebie dziewczyna. Nie powiedziałaś nic, widząc, że jej twarz nie wyraża żadnego uczucia. To nie była ta Yoon Ha, którą znałaś.
- Chciałam się tylko pożegnać. Nigdy więcej się do mnie nie odzywaj. - jej słowa przeszły Cię na wylot, pozostawiając dziwny chłód. Nie było Ci smutno. Ani trochę, przecież tego się spodziewałaś. Ale jednocześnie poczułaś żal. Patrzyłaś na jej zgrabną sylwetkę, która znikała. Robiła się coraz mniejsza, aż w końcu całkowicie została pochłonięta przez jasność słońca.
- W takim razie niech tak będzie. - zaśmiałaś się do siebie i oparłaś plecami o drzewo, zamykając oczy. Nawet nie zadawałaś już pytań, godziłaś się ze swoim losem. To źle?
Nie stałaś tak długo, gdyż powoli się ściemniało. Ruszyłaś przed siebie. Wiedziałaś gdzie chcesz dojść, twoim celem stał się pobliski most. Drogę pokonałaś niezwykle szybko. Nim się obejrzałaś już stałaś na środku, oparta o barierkę. Słońce wystawało już tylko minimalnie ponad powierzchnię wody, która teraz przybrała odcień ciemnego pomarańczu. A może nawet czerwieni? Po twoim policzku swobodnie spłynęła łza. Potem kolejna, a za nią następna. Tak jakby toczyły ze sobą wyścig, kto pierwszy spadnie ten wygra. Kto pierwszy umrze ten będzie lepszy... Wyciągnęłaś dłoń ku rzece i nieco bardziej się nachyliłaś. Czy nie tego pragnęłaś? Skończyć z życiem? Czy wtedy nie byłoby łatwiej? Ale nie wiesz co jest potem. Nie wiesz czy nie jest jeszcze gorzej. Czy nie ma więcej cierpienia. Nie cofasz jednak ręki, tylko wyciągasz drugą. Tak daleko, a zarazem blisko.
- Co robisz? - usłyszałaś nagle nisko głos za sobą. Nie odpowiedziałaś nic. Nawet nie potrafiłaś się ruszyć. A może nie chciałaś? - Lubię patrzeć na zachód słońca.
Sama nie rozumiałaś dlaczego, ale jego głos Cię uspokoił. Odpędził myśli, które jeszcze przed sekundą pustoszyły Ci umysł. Poczułaś, że opiera się ręką o twój bok. Kątem oka na niego zerknęłaś i widziałaś, jak piękne oczy wpatrują się w horyzont. Czy widział to co ty? Jego twarz wydawała się idealna, pomimo, że miał maskę. Tajemniczy spojrzał na Ciebie i poruszył brwiami.
Znalezione obrazy dla zapytania taehyung mask- Trudny dzień? - zapytał nie czekając na twoją reakcję. Przytaknęłaś, ale po chwili przyjaźnie się uśmiechnęłaś.
- Zachód słońca zawsze jest piękny - powiedziałaś w końcu, zawstydzona odwracając wzrok. - Też go lubię.
Zamknęłaś oczy, czując przyjemny powiew wiatru. Wzięłaś parę głębokich wdechów, które pozwoliły Ci się uspokoić. Otworzyłaś oczy i ponownie odwróciłaś się w stronę, gdzie stał chłopak. Tylko teraz już go nie było, po prostu sobie poszedł. Znikł równie tajemniczo jak się pojawił. Kim mógł być? Długo męczyło Cię to pytanie. Stałaś tak, a czas mijał. Jednak dla ciebie nie miało to znaczenia. Musiałaś po prostu odpocząć na świeżym powietrzu. Popatrzeć na cudowny twór natury i pogdybać. Wyobrażałaś sobie teraz twarz Obcego. Intrygował Cię w jakiś niesamowity sposób.

Do domu wróciłaś grubo po 23.00, co spowodowało kolejną kłótnię. Tym razem jednak po prostu ją przemilczałaś, co doprowadziło do jeszcze większej wściekłości kobiety, która sprawowała nad tobą opiekę. A raczej robiła za pisemnego opiekuna. Po sprzeczce nadzwyczajnej w świecie poszłaś spać. Nie obyło się oczywiście bez długiego rozmyślania o tym co byś zrobiła gdyby chłopak się nie pojawił. Co by było gdyby matka żyła, a ojciec Cię nie zostawił. Szybko jednak przestałaś wiedząc, że to jeszcze bardziej dołuje.

Rano obudziłaś się o tej godzinie co zwykle. Jak co dzień spędziłaś czas w szkole, w której nie działo się nic ciekawego. Wszyscy jednak wydawali się jeszcze bardziej wrogo do Ciebie nastawieni. Słyszałaś jak coś o tobie mówią, ale nie mogłaś zrozumieć o co dokładnie chodzi. Postanowiłaś jednak po prostu odpuścić i zwyczajnie przesiedzieć dzień w "budzie". Nie miałaś zamiaru się dołować zwykłymi plotkami. To już nie na twoje nerwy.
Zaraz po szkole wróciłaś do domu, gdzie wykonałaś swoje obowiązki i przebrałaś się w luźniejsze ciuchy. Musiałaś zdążyć do swojej dorywczej pracy jako kelnerka. Nikt nie wiedział o tej pracy, a ty sama ukrywałaś ten fakt. Weszłaś do budynku, w którym pracowałaś i udałaś się na zaplecze. Tam czekały na ciebie twoje współpracownice. Nie było między wami sporów, ale również nie pałałyście do siebie miłością. Po prostu zachowywałyście się w stosunku do siebie obojętnie. Przebrałaś się w swój słodki strój kocicy i ruszyłaś przed ladę. Twoja praca właśnie na tym polegała - słodka kelnerka, zabawiająca swoich klientów miłymi słówkami. Nieco idiotyczny pomysł, ale czasami to w jaki sposób niektórzy mężczyźni na Ciebie patrzyli Cię pocieszał. Nie licząc tutaj starych dziadów. Kiedy zbliżał się już koniec twojej zmiany zaczynało się ściemniać. Zwykle pracowałaś krócej, jednak tym razem nadrabiałaś zaległości. Ostatni klient siedział dziwnie długo i zaczynał być już wręcz denerwujący.
- Poradzisz sobie? - obok Ciebie stanęła twoja szefowa, która milutko się uśmiechała. Ten gest był już jej nawykiem. Czasami miałaś wrażenie, że dla wrogów też taka jest.
- Jasne. - szybko odpowiedziałaś, również lekko wyginając usta. Jednak zamiast uśmiechu pojawił się grymas. Kobieta podziękowała, a ty zostałaś w budynku sama. Tylko piętro wyżej siedział ochroniaż, który bacznie obserwował miejsce. Miałaś za zadanie obsłużyć "do końca" klienta i posprzątać, a potem udać się do domu. Już lekko znudzona oparłaś się łokciami o ladę i przekrzywiłaś głowę, czekając. Czekając i czekając. Mężczyzna w pewnym momencie wstał, ale zamiast wyjść udał się do łazienki.
- Co za uporczywy dupek. - szepnęłaś do siebie, wzdychając. Tak minęło kolejne pięć minut. Potem kolejne dziesięć, a gdy dochodziło do pół godziny byłaś nieźle wkurzona. Zabrałaś ze sobą telefon i ruszyłaś do toalety. Otworzyłaś do niej drzwi, powoli wchodząc do środka. Tylko tam nie dosięgał zasięg kamer. Nie mogłaś więc prosić o informacje ochroniarza. Podejrzewałaś, że ten i tak już śpi i wcale nie zajmuje się swoją pracą co już często się mu zdarzało.
- Halo? Jest pan tutaj? Wszystko dobrze? - stanęłaś przed kabinami i nawoływałaś cicho. Nagle poczułaś na szyi zimne dłonie. Ktoś mocno się do Ciebie "przykleił", a następnie ucisk przeniósł na dłonie, które za chwile zostały skute kajdankami. Twoje usta zostały zakneblowane, a kończyny unieruchomione. Otyły i nieprzyjemny mężczyzna przytrzymywał Cię przy ścianie, patrząc na Ciebie łakomym wzrokiem. Poczułaś mdłości, ale gdy tylko spróbowałaś się szarpnąć zostałaś zdzielona w twarz. Pisnęłaś, nadal próbując uwolnić się z jego ucisku. Na nic się to jednak zdało, gdyż każda taka próba bolała coraz bardziej. W pewnym momencie potrafiłaś tylko uronić kilka łez, a twoje ciało przestało Cię słuchać. Stało się wiotkie, co natychmiast on wykorzystał. Jego dłonie powoli zaczęły rozdzierać twoje rajstopy, a następnie wędrować do zamka od kostiumu. Czułaś jego spocone dłonie na udach i plecach. Co jakiś czas uderzał Cię on w twarz i powtarzał, że jesteś jego.  Kiedy zobaczyłaś, że rozpina rozporek twoje ciało znów stało się posłuszne. Zaczęłaś się miotać, ale wtedy on złapał Cię za włosy i mocno uderzył o podłogę. W ustach czułaś krew, która mieszała się ze smakiem brudnej szmaty, a w głowie słyszałaś głośne dudnienie. Nie widziałaś niczego, a tylko mgłę. Wiedziałaś, że to moment, w którym już będzie musiało do tego dojść. Czekałaś aż twoje życie znów stanie się marnym bytem. Nic takiego się jednak nie wydarzyło. Przez szumy w głowie usłyszałaś tylko jego krzyk, a potem odgłosy uderzania. Nie byłaś jednak w stanie podnieść się i zobaczyć co się dzieje. Czyżby ochroniarz się obudził i martwił? Poczułaś, że chce Cię się spać, a ktoś bierze Cię w ramiona. Przez mgłę widziałaś tą samą maskę co wczoraj, te same włosy. Wszystko jednak było zbyt zamazane. A ty nie opierałaś się snu, chciałaś się w nim zanurzyć na zawsze. Zamknęłaś oczy, roniąc ostatnią łzę.

Podobny obraz

Obudziły Cię natarczywe promienie słoneczne. Powoli otworzyłaś oczy i ujrzałaś biel. Chciałaś poruszyć ręką, ale wtedy zaatakował Cię niemiłosierny ból. Powoli przypominałaś sobie co się wydarzyło. Nie wiedziałaś gdzie teraz jesteś. Czyżby niebo? Nie, na pewno nie. Tam nie ma czegoś takiego jak ból. A w tym momencie czułaś, że jesteś cała obolała. Uniosłaś nieco głowę i rozejrzałaś się dookoła. Pokój był ładnie przystrojony, a ty leżałaś na dużym białym łóżku. Pościel była przyjemna w dotyku i bardzo miękka, co nieco łagodziło ból. Nie wiedziałaś jednak co tu robisz i co się właściwie stało.
- Jak się czujesz? - od przeciwnej strony dał się dobyć głos. Ten sam niski i męski ton. Przechyliłaś w jego stronę głowę i wtedy zobaczyłaś właśnie Obcego. Usiadł on obok Ciebie i delikatnie odgarnął włosy z twojej twarzy.
- Chyba dobrze. - szepnęłaś prawie niesłyszalnie. Chłopak przechylił głowę i pogłaskał Cię po policzku.
- Odpoczywaj. Musisz dużo spać. - kiwnął przytakująco głową, jakby popierał swoje własne słowa. Zaśmiałaś się cicho na ten gest. Byłaś faktycznie śpiąca i zmęczona. Zamknęłaś oczy, czując się bezpieczna.
Obudziło Cię ciepło po prawej stronie. Ale było to bardzo przyjemne ciepło. Otworzyłaś oczy i odwróciłaś głowę w stronę gorąca. Zobaczyłaś, że chłopak leży wtulony i patrzy na Ciebie dużymi oczami. Widząc, że się obudziłaś uniósł się na łokciach i powoli sięgnął do swojej twarzy, zdejmując maskę. Zaraz po tym czynie złożył na twoich ustach pocałunek, który był delikatny, ale jednocześnie niesamowicie głęboki.
- Poczekaj... - odepchnęłaś go lekko, na tyle ile pozwało twoje ciało. On jednak Cię nie słuchał. Przywarł jeszcze mocniej, ale nadal zachowując delikatność, tak, że nic Cię nie bolało. Ty nie opierałaś się, pozwoliłaś, aby jego dłonie wędrowały po twoim brzuchy i udach. Po chwili również go objęłaś i w końcu odwzajemniłaś pocałunek. Nie potrafiłaś jednak powiedzieć dlaczego mu pozwalasz. Dlaczego czujesz się przy nim szczęśliwa pomimo, że nawet nie znasz jego imienia. Po twoim policzku spłynęła samotna łza, ginąć następnie w twoich pięknych włosach.
- Przepraszam... - odsunął się, wycierając ślad po łzie. Uśmiechnęłaś się kiwając głową.
- Nie przerywaj... - szepnęłaś. Pragnęłaś go teraz całym ciałem i sercem. Ten jednak się odsunął całkowicie i usiadł po turecku przed tobą. Zrobiłaś to samo, a ten złapał Cię za kolana.
- Nazywam się  Kim Taehyung. Jestem...
- Ten  Kim Taehyung? Z tego sławnego zespołu? - dopiero teraz zorientowałaś się, że faktycznie wygląda jak jeden z nich. Złapałaś się za policzki, ale zaraz pożałowałaś czując ból.
- Wiem, że to dziwnie zabrzmi, ale kiedy Cię spotkałem, tam na moście, poczułem coś tutaj - złapał twoją dłoń w swoją i położył na swojej klatce piersiowej. - Potem trochę poszperałem i popytałem gdzie mieszkach i pracujesz i... Po prostu Cię szukałem. Kiedy zobaczyłem jak ten obleśny facet się do Ciebie klei... - przerwał marszcząc czoło i sycząc przez zęby. Uśmiechnęłaś się po czym przysunęłaś do niego, a następnie delikatnie i niepewnie wtuliłaś się w jego tors.
- Dziękuję... - odsunęłaś nieco głowę. Ten wystawił swoje zęby i uśmiechnął się szeroko. Twoje serce biło niesamowicie szybko, ale czułaś się bezpieczna. Czułaś, że w końcu znalazłaś swojego księcia.

Po jakimś czasie, a raczej parudziesięciu minutach, w których bardzo dużo rozmawialiście przyszła pora na obiad. Bardzo dobrze gotowałaś, więc postanowiłaś przygotować posiłek, a dokładnie naleśniki z serem i czekoladą. Kiedy nakładałaś bitą śmietanę Taehyung zabrał ci ją i zaczął brudzić nią twoją szyję i dekolt. Następnie objął Cię od tuły.
- Co ty... - nie dokończyłaś, bo chłopak zaczął powoli zlizywać z Ciebie owy produkt. Odchyliłaś głowę do tyłu, oddając się całkowicie chłopakowi.

Znalezione obrazy dla zapytania taehyung

--------------------------------
Oto i koniec!
Muszę przyznać, że przyjemnie mi się to pisało. Dość długo zastanawiałam się jak to rozegrać kiedy nagle dostałam weny i proszę... wyszło takie coś xD
Mam nadzieje, że się podobało i niczego nie zepsułam, no i oczywiście sprostałam oczekiwaniom :)

Obserwatorzy